sobota, 28 czerwca 2008

wtorek, 24 czerwca 2008

ostatnio przeczytane

wpis z soboty 14 czerwca tu


A z łąki nieopodal mojego domu dobiega "O, Ela.. Straciłaś przyjaciela.."
I to nie jest żart.

poniedziałek, 16 czerwca 2008

Anioły w Ameryce w lipcu w Warszawie

Spektakl Warlikowskiego Anioły w Ameryce zostanie zagrany 4 -6 lipca, 8-11 lipca. Szczegóły tu.

Udało mi się zobaczyć je dzień po premierze. I mam nadzieję, że uda się w te wakacje.

Factory 2 - nuda i ekshibicjonizm

Widziałam w sobotę Factory 2, lupowskie impresje na temat bywalców warholowskiej Fabryki. Zapisałam sobie na bieżąco odczucia. Nie będę nic dopisywać, mimo pierwotnych planów. W przyszłym sezonie bis...

Początek. Lupa/Warhol kpi, wciągając w chimeryczną, narkotycznie rozbudzoną, atmosferę. Jednocześnie chciałoby się czuć bezpiecznie i po prostu podglądać. Biegające po suficie światełka, śliczna srebrna scena. Przy włączonych światłach, oświetlonej widowni, ustanawia się widza.

Pomiędzy improwizacjami, krzykami, projekcjami video mamy Warhola, który jest bardziej obserwatorem, niż inicjatorem wydarzeń. Ma się wrażenie, że największą przyjemność sprawia mu to, na co w tej właśnie chwili ma ochotę, naklejanie srebrnych gwiazdek. Jego sztuka staje się przypadkiem, ze znudzenia. Andy gubi się między sobą, a rolą, w jakiej widzą go osoby biorące udział w jego eksperymentach. To pęknięcie wyczuwają Viva i Paul. Kapryśny Warhol im również się wymyka.


Tim Buckley - Sweet Surrender

Świadomość obserwowania drastycznie zmienia rzeczywistość. Zwraca uwagę scena Edie i Paula, w której on próbuje utrzymać granice, wcisnąć pauzę w odgrywaniu rzeczywistości. Prowadzić nudną rozmowę.

Lupa nie imituje energii filmów Warhola. Bawi się wyobrażeniami, śmiesznościami, obsesjami, autokreacjami bywalców Fabryki. Ale gdy po scenie Coca cola i śmierć Lupa stawia widza na przeciwko prawdziwych bohaterów Fabryki (w fragmencie Chelsea Girls oraz Women in Revolt), odczuwa się w nich coś innego niż teatrze Lupy.

Przeglądając blogi, których autorzy przeglądają allegro znalazłam to:

Śliczne, prawda?

niedziela, 15 czerwca 2008

Arvo Pärt

Kraków, 19 czerwca 2008 r. czwartek, godz. 19.30,
Kościół OO. Augustianów, ul. Augustiańska 7

sobota, 14 czerwca 2008

straciłam zapał.
bawię się żółtą gumką recepturką.
można ją zawinąć wokół wszystkich palców.
można na niej grać na złość kotu.

PS do posta o powieści rzece

Czytam też dzienniki Iwaszkiewicza i we fragmentach dotyczących podróży do Włoch w 51 roku znalazłam podobny, pełen zachwytu opis posiłku na pokładzie samolotu. Choć pewnie dla niego wszystkie te rzeczy znaczyły zupełnie coś innego. Ktoś jeszcze zna takie fragmenty?
Jak mi się będzie chciało, to przepiszę tu oba.

niedziela, 8 czerwca 2008

Salto. reż. Konwicki, muz. Kilar

Radiowa niedziela, niedzielne radio

W swojej wiecznej niedzieli skaczę ostatnio po internetowych stacjach radiowych. Bo znudziło mi się to, co mam na dysku, bo znudziło mi się to, co słyszę przypadkiem chodząc po Krakowie no i już mi brak magurowej porcji absurdu.
W pierwszym rzucie trafiłam na radio Shirley & Spinoza, czyli 'broken, bouncing mixed up radio waves from your planet', nadające na przykład wcale lub bardzo zmiksowane rytmy typu:


Edd Byrnes & Connie Stevens - Kookie Kookie


Lenny Dee

Można też usłyszeć zupełnie dziwne rzeczy, elektronikę opartą na 3 dźwiękach, a chwilę po tym Stojadina Trajkovica, czyli serbskie disco i ścieżkę dźwiękową z filmów Disney'a, fake - wywiady Joan z przeróżnymi postaciami, jak np. z Kissingerem, który zwierza się, że od zawsze to właściwie chciał śpiewać. A potem jodłowanie De Zurik Sisters. Niedzielny poranek był sielankowy.

Odnalazłam też, mniej absurdalne, Der Alternative-Music-Kanal, czyli nadawane z Austrii radio FM4, które kojarzy mi się z podróżami do Arco i wszędzie indziej na południe.
Kilka lat temu przejeżdżając przed wschodem słońca przez jednostajne, rysowane od linijki austriackie pola, ku dzikiej radości usłyszeliśmy nic innego jak Trebunie z Twinklami.

Na listę absurdalną radiową dopiszę też polskie radio Sitka, podrzucone kiedyś na prawdziwie niedzielny poranek przez Karola. Audycja niedzielna ma tytuł 'Śniadanie na bani' i trwa jakoś tak do obiadu.
Co absurdalnym nie jest.

wtorek, 3 czerwca 2008

gofry

Szukam przepisu na gofry takie jak z dziecięcych wspomnień. Cafe bar Maleńki na rynku w kiedyś moim mieście. Byłam tam ostatnio. Nadal mają starą, ciężką żeliwną gofrownicę. Ale gofry już inne. Sztuczne polewy i klimatyzacja.

Przypomniało mi się, bo znalazłam ustalone z Agatką proporcje na chrupiące gofry. I go tu zapisuję, żeby się nie zgubił. Ja wolę inne, miękkie, z kruchą skorupką. Słodsze.
3 jajka, sól, 1 łyżeczka proszku, 1 sody, 2 szklanki ikea mąki, 2 mleka, 1/3 szklanki ikea oleju, cukier do smaku.

poniedziałek, 2 czerwca 2008

O powieści - rzece, której nie trzeba forsować

Pożyczyłam od Bajo książkę. Jako że moja sterta przy łóżku zaczęła wymagać skatalogowania nie zabrałam się do niej od razu. Tym bardziej, że 2 dni zabrało mi połknięcie wygranych podczas gry RPG w Miejscu książek Highsmith. (Sławka prowadziła grę o mordowaniu, drobnych kradzieżach, porwaniach i przebiegłych kobietach. Mi przypadła rola Marka Frosta, a wszystko działo się jeszcze zanim Frost zamoczył palce w Twin Peaks. Nagrodą za wcielenie się w postać i wypełnienie wszelkich wymyślonych przez mistrza gry zadań były 3 książki o panu Ripleyu. Zresztą obecnym na tym spotkaniu, ramię w ramię z zmarłą 13 lat temu autorką.) Jakoś dawno nie czytałam książek na jeden wieczór. Pan Ripley pojawił się w odpowiednim czasie.
Książka od Bajo to 'Forsowanie powieści - rzeki' Dubravki Ugresic. Nie pokuszę się o jakąkolwiek całościową recenzję, ponieważ jestem na stronie 87.
Festiwal literacki w Zagrzebiu przynosi okazję do ironicznego spojrzenia na literatów i ich satelity. Poczucie humoru i spostrzegawczość Ugresic rozbrajają.
Ironiczne spojrzenie Dubravki


Ugresic miksuje w finezyjny sposób słowa klucze kultury popularnej, ze śmiechem 'demaskuje' powierzchowność i dezynwolturę sposobu bycia pisarzy, od których świat wymaga przecież czegoś więcej.
Świetna jest postać Wandy - kochanki Ministra, która zakupiła podręcznik seksu, wybrała 10 z propozycji, zapisała na karteluszkach, po czym wrzuciła do różowego szydełkowego kapelusza, aby potem niecierpliwie losować spośród nich pozycję na spotkania z ukochanym.
Minister mimo że najchętniej pozostałby przy pozycji misjonarskiej, która również trafiła do kapelusza, z oddaniem i cierpliwością poddaje się rządom Wandy.
Oprócz loterii seksualność Wandy uruchamiają... zgony słynnych ludzi, których 'kochała wierną i trwałą miłością istot anonimowych'. Ale to trzeba przeczytać!
I taki mały, osobisty, kąsek - list Cecylii do Peera, w którym opisuje ona podróż samolotem i 'dziecięce podniecenie' na widok stewardessy ciągnącej wózek z posiłkami. Co tym razem znajdzie się w pudełeczku? Czy będzie smakował posiłek grzeczny, równiutki i śliczny, jak z domku dla lalek?
Bajo! Dziękuję.

Hihi. właśnie przeczytałam, że na po angielsku tytuł to Fording the Stream of Consciousness.