Ostatnio zdominowały mi krajobraz. Żyją nimi niektóre stacje (choćby nowe (!) TVN Warszawa), stałych widzów/ słuchaczy irytują i dziesiątkują, ale czasem przyniosą coś miłego, jak powtórka audycji "Pod tytułem" w radiu TOK FM, której gościem był Andrzej Dobosz.
Czytam teraz jego felietony zebrane w książce "Generał w bibliotece". Też swego rodzaju powtórka - czyli wydanie drugie, zmienione, popełnione przez Świat Literacki w dwóch wersjach kolorystycznych (mam niebieską).
"A przecież powtarzając podróże na jakiejś trasie, odczuwa się w ich trakcie nieuniknioną monotonię. Podobnie rozkłady kolejowe czytane po raz pierwszy budzą radosne podniecenie. Pociąg ekspresowy Tallin-Bukareszt, który pędzuł przez Rygę-Dyneburg-Wilno-Lidę-Baranowicze-Łuniniec-Sarny-Brody-Lwów i Czerniowce do miejsca przeznaczenia... to już fragment prozy Włodzimierza Paźniewskiego. A gdy za którymś razem zaglądamy do rozkładu jazy, jest to tekst suchy i niezmiernie bezbarwny. Pociągi stale przejeżdżają przez te same stacje, a różniece między letnim a zmiowym rozkładem są znikome. Lektura ta w najwyższym stopniu przypomina polityczną część gazet, gdzie to, co nas porusza, jest najczęściej rezultatem inwencji dziennikarzy. Jeżeli zdarzy nam się przerwać taką lekturę na kilka tygodni, to gdy ponownie bierzemy dziennik do ręki, ogarnia nas silne poczucie, że pociąg, którym jedziemy, właśnie stoi, widoki za oknem są podobne, a może nawet identyczne (...). Nikomu nie chce się wybiec na peron, by popatrzeć, czy lokomotywa jest przyczepiona w kierunku zgodnym z celem. Otwieramy książkę zabraną na drogę."
A tu Boniecki o Doboszu.
A tu Boniecki o Doboszu.
Audycje Romana Kurkiewicza o książkach znajdują się tu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz