Nie wiem, czy ktoś czytał w dzisiejszej GW tekst poświęcony człowiekowi, który pojechał szukać tych, którzy burzyli podczas wojny Warszawę. Podobno tylko 42 jeszcze żyje.
Od jednego z nich kupił album z fotografiami, które ten robił podczas stacjonowania w Polsce. Niestety, nie wszystkie przetrwały wojnę. Z 10 walizek, które Jurgen spakował przed powrotem do ojczyzny, ocalały tylko 4.
Ten trzydziestoletni wtedy mężczyzna zastanawiał się, czemu "kiedy (w Warszawie) zaczął fotografować Polaków, nagle robiła się wokół niego wolna przestrzeń. Budynek i nic więcej."
Zastanawiam się co czuł robiąc te zdjęcia, skoro ta myśl jest najistotniejsza.
Co w wysłanych przez innego z 7 tysięcy żołnierzy widokówkach przedstawiających spaloną Warszawę widzieli jego znajomi. Jak wyglądały te, które wybrał z liczącego12 kartek kompletu? Co napisał na ich odwrocie? Czy adresaci polożyli je pod lustrem w hallach swoich ogromnych mieszkań w monachijskich kamienicach?
Zastanawiam się co czuł robiąc te zdjęcia, skoro ta myśl jest najistotniejsza.
Co w wysłanych przez innego z 7 tysięcy żołnierzy widokówkach przedstawiających spaloną Warszawę widzieli jego znajomi. Jak wyglądały te, które wybrał z liczącego12 kartek kompletu? Co napisał na ich odwrocie? Czy adresaci polożyli je pod lustrem w hallach swoich ogromnych mieszkań w monachijskich kamienicach?
1 komentarz:
To tak niezwykły artykuł. Uwielbiam czytac takie historie.Te przesity w rzeczywistości, które dają Ci podobne poczucie jak w dzieciństwie szukałeś skarbów a tak naprawde potworna historia i historii...
Prześlij komentarz