sobota, 26 stycznia 2008

do rzeki daleko

Siedzę i słucham dj magury, jak to co sobotę. Puścił Paranoid Android, skubany. Moje łowienie w ostatnim tygodniu nędzne. Kot wszystko zjadł.

Kompleks militarno wojskowy. Lipszyca w jednym zdaniu z Yukio Mishimą wymieszał.
Magura gada, a ja z kotem co rybki zjada walczę, bo mi wchodzi na stół. Pomiędzy mnie a ekran. Ja ją zrzucam, a ona, zanim zacznę pisać już jest na miejscu.
W tym tygodniu udało mi się na magurę spóźnić. Z wielu powodów. Po pierwsze dziś gramy z laptopa pana p. No i tym samym mój magurowy budzik nie zadzwonił. Po drugie gramy na tym laptopie pana p. trebunie t. z twinkle b. Bestofy same. Pierso godzina i motherland. I sobie pląsamy obowiązki domowe odbębniając. Jak to co sobotę.
Czytam sobie ostatnio wieczorami Sebalda "Wyjechali". Polecam bardzo. Może więcej potem o Sebaldzie napiszę.

A teraz See Mi Yah i Rhythm & Sound,wcześniej Warszawa Bowiego i Eno.


Brak komentarzy: