środa, 26 listopada 2008

narzekam, kto nie chce - niech nie czyta

No i dopadł mnie pierwszy warszawski kryzys. Zaczynam się zastanawiać po co właściwie się przeniosłam. Oczywiście wiedziałam, że kiedyś przyjdzie, spóźniony towarzysz wszelkich decyzji wykraczających poza wybór pomiędzy jajecznicą z pomidorami i bez. Tym razem zaatakował paskudnie, między innymi odbierając mi sen. Z drugiej strony może to i lepiej, bo nie wiem kiedy poranek witałam bardziej zmęczona - po nocy pełnej przeładowanych snów, czy po nocy bez-sennej.
Koniec narzekań. Sama chciałam.
W niedzielę przeprowadzka na Mokotów. Pomoże? Czy trzeba nowego / innego zajęcia? Miejsca?

3 komentarze:

Aga pisze...

nowe nowe nowe idzie!

manda pisze...

wystarczy?

kubak_mtb pisze...

Manda. Nie peniaj.
Pierwszy miesiąc to jest nowe, Od drugiego do trzeciego jest straszne, między trzecim a szóstym znajome i pod palcami, między siódmym a dwunastym zaczynasz panować, a po osiemnastym wiesz czy dobrze zrobiłaś. Wuj, który osiem razy zmieniał pracę, a przeprowadzał się razy sześć.